21 września 2017

Sesja małego, smutnego podróżnika

Tak trochę inaczej niż zwykle, bez ładnej, uśmiechniętej buźki, bez radosnych zabaw, raczej na smutno, refleksyjnie. Jakoś tak wyszło, taki był dzień, taki był nastrój, pochmurno, padał deszcz, chociaż jechaliśmy z nastawieniem i oczekiwaniem ulewy, bez konkretnego scenariusza stylizacji, na zasadzie "co będzie to wykorzystamy" jeśli coś uda się to fajnie, jeśli nie, to przewietrzymy się, miejsce znaliśmy, więc coś tam w główeczce klarowało się od pewnego czasu. Cały opis powyżej nie ma większego znaczenia, fota, dla jednych może być bez sensu, dla innych intrygująca, każdy sobie odbiera jak czuje i to też nie jest najważniejsze.
Najważniejsze jest to, że uświadomiłem sobie, że czterolatek zaczyna potrafić wyrażać uczucia, emocje, coraz bardziej na zawołanie, zgodnie z potrzebą sytuacji, mam na myśli wykorzystywanie tych umiejętności na sesji, bo w życiu codzienno-rodzinnym, już dwulatki zaczynają ćwiczyć tą umiejętność ;)



Chłopiec w kurtce khaki odpoczywa w podróży
Smutny nasz obieżyświat

Pomyślałem sobie "kurcze, zaczyna brakować miejsc, zaczyna brakować stylizacji, które dla czterolatka nie byłyby banalne, to może być drogą, szansą, nikt tak nie robi, zwykle wystarczy ładna buźka dziecka, widoczek i heja jest piękny zachwycający obrazek, ale to przestaje już cieszyć, a fotografia dziecka czteroletniego tak komponowana zaczyna być sztuczna i banalna, foty smutne są bardziej refleksyjne, mają mocniejsze kopnięcie"
Jasne ze od spostrzeżenia, od idei, pomysłu do fajnych głębokich, prawdziwych fotografii może być daleka droga, ale refleksja jest, jest kierunek i z czasem idea zacznie krystalizować się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz